Dokładnie 12 października 2018 minął rok, odkąd rozpocząłem prowadzenie własnej działalności gospodarczej jako copywriter. Nie przedłużyłem umowy na etacie w firmie badawczej, skorzystałem z dotacji z Powiatowego Urzędu Pracy, kupiłem potrzebny sprzęt i rozpocząłem eksperyment pod tytułem „praca na swoim”. Ostatnie 12 miesięcy było czasem wzlotów i upadków. Nieraz miałem ręce pełne roboty i musiałem odmawiać nowym klientom. Nie zabrakło również dłuższych przestojów – najbardziej dotkliwy miał miejsce na przełomie maja i czerwca. Był to jednak przede wszystkim czas lekcji, który pozwolił mi wyciągnąć sporo wniosków. Chcę się z Tobą podzielić częścią z nich.
Jesteś sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Uważaj jednak, abyś nie wypadł za burtę
Podczas pracy etatowej miałem wszystko podane jak na tacy. Przychodziłem do biura, menedżer przekazywał mi listę zadań do wykonania i musiałem wykazać się efektami pracy w wyznaczonym terminie. Nawet jeśli zdarzały się przestoje w zleceniach, to przesadnie się tym nie martwiłem. W przypadku własnej działalności nie jest już tak spokojnie. Kiedy kończą się obecne zlecenia, a nowych nie przybywa, wtedy poziom adrenaliny zaczyna wzrastać. Przecież trzeba mieć za co opłacić ZUS i bieżące rachunki. Pracujesz mniej, wtedy zarabiasz mniej – prosta kalkulacja. Dlatego przeciwdziałaj takiej sytuacji, w której nie masz wystarczającej ilości zamówień. Myśl do przodu i każdego tygodnia poświęcaj czas na przeglądanie ogłoszeń czy rozwijanie własnej strony z portfolio. Wykorzystuj różne metody nawiązywania kontaktu z potencjalnymi klientami.
W pracy na swoim nieraz trudno o zachowanie wysokiej motywacji. Jak tu zabrać się do roboty, kiedy nie czuje się na plecach oddechu kontrolującego szefa, a deadline wydaje się nazbyt odległy? W moim przypadku największą przeszkodą stawała się lodówka oraz dostęp do internetu. Potrafiłem kilkadziesiąt razy odchodzić od komputera, aby wrzucić coś na ząb. Marnowałem również swój czas na przeglądanie Facebooka i innych portali, a także sprawdzanie w nieskończoność skrzynki pocztowej. Czas zabierały mi poza tym telefony rodziny i znajomych w godzinach pracy. W końcu zrozumiałem, że nie tędy droga. Nie będę w stanie pracować efektywnie, jeżeli ciągle moja uwaga podąża w różnych kierunkach. Kiedy piszesz, wtedy tylko pisz i nie rób niczego więcej. Można wspomóc się techniką pomodoro, polegającą na pracy w krótkich cyklach i uwzględnianiu przerw po każdym z nich.
Życie to nie tylko praca. Pamiętaj o tym
Kiedy poinformowałem znajomych o założeniu własnej działalności, wtedy reakcja każdego z nich była podobna - „Pewnie teraz będziesz pracował 24 godziny na dobę i nie znajdziesz nawet chwili dla siebie”. Wielu początkujących przedsiębiorców ulega takiej pokusie, aby niemal każdy moment poświęcać firmie. Niestety jest to rozwiązanie dobre tylko na krótką metę. Potrzebujesz odpoczynku i prędzej czy później Twoje ciało Ci to zakomunikuje. Zaczniesz chorować i będziesz odczuwać oznaki wypalenia zawodowego. Dlatego tak ważne jest zachowanie balansu pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Osobiście pracuję we własnym mieszkaniu, dlatego po zakończonym dniu pracy muszę zmienić otoczenie. Wychodzę zwykle na spacer do lasu, na rower czy na spotkanie ze znajomymi. W przeciwnym razie zaczynam czuć się jak więzień i mam poczucie, że zaczyna brakować mi powietrza.
W pierwszym roku prowadzenia działalności jako webwriter trzymałem się zasady, aby nie pracować w niedzielę. Ten jeden dzień w tygodniu staram się być całkowicie offline. Nie pracuję również w większość sobót, chociaż kilka razy byłem do tego zmuszony, aby zdążyć na czas z realizacją dużych zleceń. Udało mi się również dwukrotnie zorganizować 2-tygodniowy urlop. W ten sposób, jak sądzę, skutecznie przeciwdziałam wypaleniu.
Chcesz być bezbłędny? Zawód copywritera nie jest dla Ciebie
Ile to już razy byłem świadkiem sytuacji, w których samozwańczy eksperci copywritingu zrównują z błotem początkujących autorów, wytykając im błędy w treści ogłoszeń czy wpisów blogowych. Kilka lat temu mocno przejąłbym się takimi uwagami. Dzisiaj już wiem, że błędów nie da się uniknąć, a bez ich popełniania i pracy nad nimi nie jesteśmy w stanie rozwijać swojego warsztatu.
Wydaje Ci się po napisaniu tekstu, że jest perfekcyjny? Daj go do przeczytania bliskiej osobie, a niemal na pewno dostrzeże literówki, błędy składniowe czy interpunkcyjne. Czytając własne teksty tracimy czujność i zdolność do obiektywnej oceny. Od kilku miesięcy wprowadziłem rozwiązanie polegające na odczytywaniu swoich tekstów w syntezatorze mowy. Dzięki temu jestem w stanie wychwycić znacznie więcej błędów niż w trakcie samego czytania. Kiedy klient zwraca uwagę na niedoskonałości w moich tekstach, staram się nie obrażać. Zastanawiam się, czy może nie ma czasem racji i próbuję wyciągnąć lekcję na przyszłość. Nie warto się natomiast przejmować niekonstruktywną krytyką, której jedynym celem jest zniechęcenie autora do dalszego pisania.
Nie pisz za niskie stawki. Konkurowanie ceną zaprowadzi Cię na manowce
To naturalne, że z czasem chcesz zwiększać swoje zarobki z pisania. Masz dwa wyjścia – piszesz coraz więcej i szybciej, lub negocjujesz lepsze stawki z klientami. Tylko pierwsze rozwiązanie wydaje Ci się realne, bo przecież konkurencja w branży jest ogromna? No tak, nie jest lekko, ale nikt nie obiecywał, że będzie. Konkurując ceną nie ugrasz jednak w dłuższej perspektywie zbyt wiele. Pisząc za niskie stawki nie możesz sobie pozwolić na zagłębienie się w temat, zajrzenie do wiarygodnych źródeł, badań czy analiz. Poruszasz się tylko po powierzchni, w konsekwencji czego praca copywritera zaczyna Cię nudzić i przestaje przynosić satysfakcję. Pracujesz tylko dla pieniędzy i nie ma mowy o przyjemności z pisania.
Trudno pozwolić sobie na kreatywność, skoro myślisz tylko o tym, aby wyjść na swoje. Klient otrzymuje wątpliwej wartości tekst za niską cenę. Jeśli płaci na czas, to niby wszystko jest okej. Gdzieś w tym wszystkim umyka jednak poczucie sensu Twojej pracy. Z czasem motywacja czysto finansowa przestaje wystarczać i coraz trudniej jest Ci zmusić się do napisania kolejnych kilkunastu tysięcy znaków w ciągu dnia roboczego. Jeżeli więc traktujesz copywriting poważnie, wtedy staraj się przekonać klientów, że zyskają na zapłaceniu godziwej stawki.
To już koniec mojego wpisu dotyczącego przemyśleń po pierwszym roku działalności. W kolejnych artykułach blogowych postaram się pogłębić zasygnalizowane tutaj tematy. Przyjrzę się bliżej zagadnieniu motywacji do pracy. Napiszę więcej na temat zasad nawiązywania współpracy z klientem, zalet i wad pracy w domu, a także podpowiem, w jaki sposób zwiększyć swoje szanse na otrzymanie dotacji z urzędu pracy na założenie działalności związanej z copywritingiem.