Świetnie, gdy copywriter pracujący w domu potrafi wstać wcześnie rano, by szybko rozpocząć pracę. Myśli sobie „Szybciej zacznę, dzięki czemu szybciej skończę”. Najczęściej jednak już od rana skrzynka mailowa jest pełna, portale społecznościowe o sobie przypominają, a newsy w internecie krzyczą – „przeczytaj mnie”. I tak mijają dwie godziny „pracy”. Webwriter każdego poranka zmaga się z pokusami, przez które może stracić cenny czas. Nie ma nad nim przełożonego, który pokaże się na horyzoncie i zmotywuje do działania.
Tylko odpiszę na maila
Jeżeli copywriter nie wyłączy portali społecznościowych, to każda wiadomość od znajomych, powiadomienie będzie go rozpraszać. Pomiędzy zleceniami przychodzą maile od nowych klientów, na które powinno się odpisywać na bieżąco. Często dzwonią telefony... raz kredyt, wygrana w „konkursie”, zaproszenia na pokaz garnków i kolejna pożyczka... Dlatego lepiej będzie, jeżeli nie będziemy podawać w internecie swojego numeru telefonu, a kontakt umożliwimy jedynie drogą mailową. Rozmowy telefoniczne nie są niezbędne, a potrafią skutecznie odwrócić uwagę od pracy.
Pora na obiad
To jest plus pracy w domu. Można zjeść posiłek o przyzwoitej porze, a także zorganizować sobie tyle przerw, ile potrzeba, przynajmniej teoretycznie. Kuchnia znajdująca się nieopodal gabinetu też jest pokusą, zwłaszcza jeśli mamy słabość do podjadania.
Jeżeli coś pilnego wypada, jest szansa na wyjście z domu, by załatwić sprawy. Rodzina copywritera może jednak nadużywać tej możliwości. Przecież możemy pracować kiedykolwiek, nic się nie stanie, jak odłożymy pisanie na później. Jesteśmy dostępni na każde zawołanie, bo przecież pracujemy w domu. Najwyżej nadrobimy wieczorem, nic się przecież nie stanie...
I znowu wchodzisz na maila
Copywriter ukończył wszystkie zlecenia na dany dzień. Może i nawet wyłączył komputer. Mówi, że chce aby wzrok odpoczął, a tak naprawdę tylko zmienił obiekt patrzenia. Teraz w jego rękach jest smartfon. Nie może przestać przeglądać maila, przecież klient w każdej chwili może się odezwać. Zapewne ma nowe zlecenie, albo zgłosił poprawki – istnieje pokusa, aby o każdej porze być na bieżąco. Tak naprawdę w tym przypadku dalej jesteśmy w pracy, mimo, że zadania na dziś wykonane. To może drażnić najbliższą rodzinę, powodować pretensje i wyrzuty, które nieraz prowadzą do poważnych konfliktów
Kłębek nerwów
We frustrację copywritera wpędzają też klienci, którzy nie płacą faktur w terminie. Czas zapłaty mija, a należność nie jest uregulowana. Copywriter zamiast pracować nad kolejnymi zleceniami, co chwilę sprawdza konto bankowe w oczekiwaniu na przelew. Już myśli o tym, w jaki sposób przeprowadzi windykację. Są to kolejne niepotrzebne zmartwienia. Trudno w takich chwilach skupić się na nowych zleceniach i istnieje ryzyko, że copywriter będzie bardziej skłonny wyżywać swoje frustracje na najbliższych.
Wieczory to czas na odpoczynek
Warto znaleźć czas dla siebie i rodziny. Opuścić swoje miejsce pracy na kilka godzin. Zmiana otoczenia pozytywnie wpływa na samopoczucie i koncentrację. Spotkania ze znajomymi, leśny spacer, bieganie, joga, dobrze jest znaleźć swój sposób na odetchnięcie po całym dniu pracy. Idealnie, gdy w takich momentach potrafimy być w 100% offline. Przed snem nie warto zaglądać po raz kolejny na maila i do późna rozmyślać nad pracą. W takim przypadku problem z bezsennością jest niemal gwarantowany.